Forum www.wadytwarzoczaszki.fora.pl Strona Główna www.wadytwarzoczaszki.fora.pl
Zespoły wad wrodzonych twarzy i czaszki
RejestracjaSzukajFAQUżytkownicyGrupyGalerieZaloguj
Druga.. twarz, czaszka
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Odpowiedz do tematu    Forum www.wadytwarzoczaszki.fora.pl Strona Główna » Czytelnia Zobacz poprzedni temat
Zobacz następny temat
Druga.. twarz, czaszka
Autor Wiadomość
Izabela11
Administrator
Administrator


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 1814
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

Post Druga.. twarz, czaszka
Cięcie czaszki ratuje dziecku życie
12.11.2007

Katowiccy neurochirurdzy są w stanie poprawić naturę, która oszpeca dzieci już w łonie ich matek. W kilka miesięcy po urodzeniu dziecko poddawane jest skomplikowanej operacji, podczas której lekarze tną ich czaszki na plasterki. Ale dzieciom na szczęście nie dzieje się krzywda. Takie zabiegi niejednokrotnie ratują im życie i gwarantują prawidłowy rozwój.

Gdy szwy czaszki zbyt szybko się zrastają, zwykle dochodzi do deformacji głowy. Dzieje się tak dlatego, że mózg nie mając odpowiednio dużo miejsca na naturalny rozwój, rozpycha delikatne kości i wybrzusza je. To z kolei może doprowadzić do poważnych zaburzeń neurologicznych. Nie mówiąc już o względach estetycznych.

- Wystarczy, że za szybko zrośnie się jeden szew, by doszło do deformacji. Większość rodziców, ale też część lekarzy nie wie, że to właśnie kraniostenoza - mówi neurochirurg dr Dawid Larysz.

Jeszcze kilka lat temu ingerencje w delikatną strukturę czaszki dzieci skazane były na niepowodzenie więc niewiele ośrodków medycznych decydowało się je przeprowadzać. Teraz w Górnośląskim Centrum Zdrowia Matki i Dziecka w Katowicach zespół chirurgów dysponuje już niezbędną wiedzą i umiejętnościami, aby przy użyciu specjalistycznych narzędzi ciąć szwy i piłować kości. A jest szansa, że już wkrótce przeprowadzane będą operacje metodą endoskopową. W ten sposób znacznie ograniczone zostanie ryzyko powikłań z zapaleniem opon mózgowych włącznie.

Kwestią przyszłości, ale nieodległej, jest natomiast powszechne stosowanie specjalnych kasków, które nadają czaszce dziecka właściwy wygląd. W USA już takie istnieją, a u nas naukowcy z Politechniki Śląskiej pracują nad znacznie tańszym rozwiązaniem.

Gdy Dominik skończył cztery miesiące, jego głowa zaczęła przypominać łzę. Z przodu wąskie wypukłe czoło, z tyłu szeroki kokon. Oglądany z profilu chłopczyk wyglądał tak, jakby cały czas nosił na głowie porośnięty włosami kask rowerowy.

- Byłam przerażona. Tym bardziej że synek z wielkim trudem przyszedł na świat. Wymęczony dziewiętnastogodzinnym porodem, owinięty kilka razy pępowiną - wspomina Agnieszka Szymańska, mama Dominika. - Pediatra skierował mnie do specjalisty neurochirurga. Ten tylko raz spojrzał na Dominika i bez wahania powiedział: to kraniostenoza, wrodzona wada polegająca na zbyt szybkim zrośnięciu się kości czaszkowych.

Agnieszka ma podobny kształt głowy. - Ale mojej mamie lekarze powtarzali, że z tego wyrosnę. Nie wyrosłam. Wada ta nie jest u mnie tak widoczna, jak miało to miejsce w przypadku mojego dziewięciomiesięcznego synka - wyjaśnia mama Dominika.

Czaszka dziecka zbudowana jest z kości, które jak puzzle połączone są szwami, a więc elastycznym, mocnym spoiwem przypominającym gumę. To właśnie dzięki nim oraz ciemiączkom główka noworodka może przecisnąć się przez kanał rodny, dostosowując się do jego wielkości. Gdy kanał jest zbyt wąski, kości czaszki jak dachówki zachodzą na siebie, by kilka godzin po porodzie wrócić do poprzedniego kształtu. U większości noworodków szwy są elastyczne tak długo, jak długo rozwija się mózg i dlatego może on rosnąć we wszystkich kierunkach.

Niestety, u jednego dziecka na dwa tysiące nowo urodzonych szwy zrastają się zbyt szybko, usztywniają czaszkę i wtedy mózg jak ciasto drożdżowe w brytfannie zaczyna sobie sam szukać miejsca. Rozpycha delikatne kości, wybrzusza je. Dlaczego tak się dzieje? Czy to sprawa genów? Pożywienia przyszłej matki? Dokładnie nie wiadomo. Jedno jest pewne - już w życiu płodowym czaszka rozwija się nieprawidłowo.

Natura jest precyzyjna. Dla każdego szwu istnieje określony czas zarośnięcia. Jedne zarastają jeszcze w życiu płodowym, ale większość, szczególnie łączących mózgoczaszkę, zarasta w okresie noworodkowym i w niemowlęctwie.

- Mózg rozwija się - według niektórych autorów - nawet do 18 - 20. roku życia, kiedy czaszka już dawno jest skostniała. Sama zaś czaszka rośnie przez pierwszych kilka lat (do 6 - 8 ), natomiast większość szwów prawidłowo kostnieje do 2. roku życia. Problemem są te, które w wyniku choroby zarosną jeszcze w życiu płodowym albo we wczesnym okresie noworodkowym - tłumaczy dr Dawid Larysz, neurochirurg z Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka i Matki w Katowicach.

Co powinno przede wszystkim zaniepokoić pediatrę? Zbyt mały obwód głowy dziecka. To pierwszy symptom świadczący o tym, że czaszka jest zbyt ciasna.

- Wystarczy, że za szybko zrośnie się jeden szew, by doszło do deformacji. Większość rodziców, ale też część lekarzy nie wie, że to właśnie kraniostenoza. Sama wada nie jest niestety odwracalna - szew już nigdy nie będzie prawidłowy - ale odwracalne są jej skutki - nieprawidłowy kształt czaszki i likwidacja lokalnego nadciśnienia śródczaszkowego - twierdzi dr Larysz.

Mózg dziecka zaraz po urodzeniu waży ok. 350 gramów. Stanowi wtedy aż 12 procent całkowitej masy ciała. Dla porównania, mózg dorosłego człowieka to już tylko 2 proc. masy ciała, ale jego ciężar waha się od 1 do 2,5 kilograma.

- Do największego wzrostu dochodzi w czasie pierwszych dwunastu miesięcy życia. Wtedy następuje 100-procentowy przyrost czaszki - ocenia dr Larysz. Dlatego tak ważne jest, by szwy zachowywały się jak silikon, pozwalając na swobodne i stałe powiększanie się objętości mózgu.

Zniekształcenia różnią się od siebie. Niektóre są w ogóle niewidoczne. Inne doprowadzają do ogromnych zmian w wyglądzie np. skośnogłowia, krótkogłowia, łódkogłowia, czaszki wieżowatej, spłaszczenia potylicy wskutek czego jedno oko wydaje się zwężone. Winowajców szukamy wszędzie, ale z reguły nie tam, gdzie naprawdę się znajdują.

- Najczęściej zarośnięty jest szew strzałkowy, czyli ten biegnący od ciemiączka przedniego wzdłuż czaszki do potylicy - mówi dr Larysz. - Taka wada to właśnie łódkogłowie. Drugi pod względem częstości występowania jest przedwcześnie zarośnięty szew czołowy.

Skutki deformacji w niektórych przypadkach mogą doprowadzić do zaburzeń neurologicznych. Uciskany mózg, który nie ma wystarczającej przestrzeni życiowej, i wzrost ciśnienia śródczaszkowego mogą spowodować wiele zaburzeń. Dlatego tak ważne jest, by dzieci były poddawane zabiegom w pierwszych miesiącach życia. Niestety, zwykle dzieje się to później.

Rocznie dr Larysz operuje ok. 15 małych pacjentów. -Kilku- lub kilkunastomiesięcznych - wyjaśnia. - Często widzę w szpitalu czy choćby na ulicy dzieci lub osoby dorosłe z widocznymi deformacjami powstałymi w wyniku niewykonania zabiegu. To problem w Polsce wyjątkowo zaniedbany.

Operacja wymaga niezwykłej precyzji. Zanim neurochirurg przystąpi do decydujących działań, przecina skórę głowy od ucha do ucha tuż przy linii włosów, by zakryły późniejszą bliznę.

Zabieg plastyki czaszki polega na wycięciu nieprawidłowych szwów i wymodelowaniu kości tak, aby osiągnąć poprawę kształtu główki po zabiegu i przede wszystkim umożliwić jej prawidłowy wzrost w późniejszym czasie.

U dzieci 3-4-letnich zabieg ma na celu tylko poprawę kształtu, ponieważ sama czaszka niewiele już urośnie.

Im mniejsze jest operowane dziecko, tym lepiej. Kości są wtedy cienkie. Mają 2-3 mm grubości. U starszych grubieją do 1 centymetra. Wtedy sala operacyjna przypomina trochę zakład mechanika.

- Gdy pojawia się konieczność zmniejszenia grubości kości, wykonujemy tę czynność za pomocą okrągłej różyczki - szlifierki podłączonej do wiertarki szybkoobrotowej i piłujemy tak długo, aż osiągniemy pożądaną grubość, a tym samym elastyczność kości - wyjaśnia neurochirurg. - Dzieci po operacjach mogą prowadzić normalne życie. Po kilku miesiącach w ogóle nie widać, że ich czaszki były zdeformowane.

Niewykluczone, że już niebawem takie wady będą operowane endoskopowo, a więc przez dziurkę od klucza.

- Taki zabieg polega na wykonaniu zaledwie dwóch lub trzech niewielkich półtora-centymetrowych nacięć skóry, pod którą, posługując się endoskopem, wykonujemy operację. Znacznie zmniejsza się utrata krwi oraz ryzyko powikłań zapalnych, z zapaleniem mózgu i opon mózgowo-rdzeniowych włącznie - wyjaśnia dr Larysz. - Endoskopy są już w drodze, więc jeśli tylko znajdą się odpowiednio mali pacjenci, czyli do trzeciego miesiąca życia, będziemy ich operować nawet za kilka tygodni.

- Mój synek, Ksawery, trafił do lekarza w najlepszym momencie. Operację przeprowadzono, gdy skończył trzy miesiące - opowiada Joanna Glaser z Marklowic. - Zaraz po porodzie powiedziano mi, że kształt główki syna wymaga konsultacji neurologa.

W przypadku Ksawerego doszło do zrośnięcia szwu strzałkowego. Jego głowa wyglądała jak odwrócona do góry dnem łódka. - Wysunięte czółko powodowało, że wyraz jego twarzy wydawał się bardzo groźny. Dziś, chociaż od zabiegu minęło zaledwie półtora miesiąca, nie ma śladu po deformacji - uśmiecha się Joanna.

- Już widzę, jak szybko się zmienia wygląd główki Dominika - cieszy się Agnieszka Szymańska. - Przez pół roku musimy uważać, by nie doznał najmniejszego urazu. Potem może swobodnie brykać. Najważniejsze, że jest całkowicie zdrowy.



Kask, który może leczyć

W Stanach Zjednoczonych niektórzy mali pacjenci, by efekty zabiegów były jeszcze lepsze, muszą nosić przez jakiś czas specjalne kaski. W Polsce jeszcze ich nie ma. Jeszcze! Z Oddziałem Neurochirurgii Dziecięcej GCZDiM, którym kieruje dr Marek Mandera, współpracuje Politechnika Śląska. Naukowcy z Katedry Mechaniki Stosowanej Wydziału Mechanicznego Technologicznego, pod kierownictwem prof. Dagmary Tejszerskiej, pracują nad prototypem podobnego urządzenia. Jest proste, ale genialnie skuteczne.
- Kask wykorzystuje miękkość dziecięcych kości czaszkowych, ale po to, by nadać głowie prawidłowy wygląd - mówi dr Larysz. - Z pewnością będzie wielkim medycznym hitem.
Co ważne, kask może być wykorzystywany do niwelowania deformacji czaszki, m.in. wskutek układania dziecka na jednym boku, a więc problemów występujących częściej niż kraniostenoza. Są one charakterystyczne dla wcześniaków.



Agata Pustułka - POLSKA Dziennik Zachodni

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Izabela11 dnia 2008-08-01, w całości zmieniany 2 razy
2008-02-09 Zobacz profil autora
Izabela11
Administrator
Administrator


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 1814
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

Post Doktor Puchała wraca do Prokocimia
Doktor Jacek Puchała, najlepszy specjalista od leczenia oparzeń i chirurg plastyczny, wraca od stycznia do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Prokocimiu.
Angelika z mamą, doc. Jackiem Puchałą i pielęgniarkami Doktor Jacek Puchała to ordynator Oddziału Chirurgii Plastycznej, Rekonstrukcyjnej i Oparzeń w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w krakowskim Prokocimiu. Jest twórcą Dziecięcego Centrum Oparzeniowego - pierwszego w kraju oddzielnego oddziału oparzeniowego dla najmłodszych, najnowocześniejszego tego typu w Polsce.

Chirurg plastyczny i chirurg dziecięcy, mikrochirurg, specjalista od leczenia oparzeń u dzieci. Nie potrafi powiedzieć, ile operacji wykonał w swoim życiu. Pamięta za to, że zdarzyło mu się operować przez 15 godzin bez przerwy, łącząc pojedyncze włókna nerwowe i naczynia krwionośne. Krakowską dziecięcą "oparzeniówkę" nazywa swoim najważniejszym życiowym dokonaniem. Takiego człowieka na półtora roku z pracy i praktyki wyłączyła choroba. Teraz wraca. Dobrze, bo podczas jego nieobecności Prokocim przestał być miejscem, w którym na pomoc mogły liczyć najciężej oparzone dzieci i te z wadami wrodzonymi. To on pierwszy stosował integrę u małej Andżeliki, na której spłonęła piżama i dziecko przypominało bryłkę węgla. Zoperował zniekształconą przez zespół Aperta, rzadką chorobę genetyczną, twarz Martynki. - Już dziś martwię się, czy w przyszłym roku uda nam się podpisać kontrakty z NFZ-etem na stosowanie integry i innych nowoczesnych technik - mówi nam Puchała.

Choć wraca dopiero w styczniu, to od kilku miesięcy już się do tego przygotowuje: - Śledziłem nowości medyczne, uczestniczyłem w ważnych kongresach medycznych - opowiada.

- Cieszymy się bardzo, że wraca - mówi Maciej Kowalczyk, dyrektor szpitala uniwersyteckiego. Ma nadzieję, że po powrocie doktora Puchały wróci wspólnie z uczelnią do rozmów o stworzeniu kliniki chirurgii plastycznej, rekonstrukcyjnej i leczenia oparzeń u dzieci i młodzieży.


Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
2008-02-13 Zobacz profil autora
zytek
Znawca
Znawca


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 596
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: kraków
Płeć: Kobieta

Post
Jestem bardzo ale to bardzo często na Prokocimiu niestety doc. Puchała był kilka dni w szpitalu . Planowany termin jego powrotu to kwiecień. .... stan zdrowia na to mu nie pozwolił.


Post został pochwalony 0 razy
2008-02-13 Zobacz profil autora
zytek
Znawca
Znawca


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 596
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: kraków
Płeć: Kobieta

Post Klinika św. Rałała w Krakowie
Zatrudnili na wyłączność kilku najlepszych lekarzy w mieście, ściągają do pracy tych z emigracji. W środę zaczyna działać pierwszy w Krakowie komercyjny szpital nastawiony całkowicie na leczenie pacjentów za gotówkę
Żadnych kontraktów z NFZ - zastrzega się Elżbieta Ptak, dyrektor medyczny nowego krakowskiego szpitala im. św. Rafała. To nowa taktyka, bo do tej pory prywatne szpitale podkreślały, że leczą na podstawie kontraktów z Funduszem.

W św. Rafale (patron lekarzy, aptekarzy, emigrantów i podróżnych) pieniądze na organizację i wyposażenie - na początek 50 mln zł - wyłożył Fundusz Inwestycyjny Progress. Menedżerowie szpitala wyławiają najlepszych lekarzy w mieście i zatrudniają ich na wyłączność. W zamian za tę wyłączność oferują płace od trzech średnich krajowych, procent z zysków, a w perspektywie akcje (za kilka lat szpital chce wejść na giełdę).

- Będzie dla nas pracował doktor Mariusz Bonczar, jeden z trzech najlepszych chirurgów ręki w Europie i jeden z najlepszych specjalistów w tej dziedzinie na świecie - mówi Ptak. Bonczar operuje niewładne ręce pacjentom z całej Polski i zagranicy. Do tej pory pracował na kontrakcie z NFZ. Miesięcznie wykonywał ok. 50 operacji, konsultował 200 pacjentów. Ci ostatni czekali w kolejce rozpisanej na trzy lata. Od stycznia koniec tej praktyki. Będzie pracował mniej i zarabiał kilkanaście tysięcy złotych. - Stworzymy mu warunki pracy jak na Zachodzie: dobra płaca, czas dla każdego chorego i na pracę naukową - zapowiada dyrektor Ptak.

Nowy szpital chce się specjalizować w zabiegach z ortopedii, chirurgii ogólnej i plastycznej, urologii, ginekologii i otolaryngologii. Dlatego sięgnął też po doktor Annę Chrapustę, chirurga dziecięcego ze szpitala w Prokocimiu. To jedna z najbardziej uzdolnionych, ale też niepokornych lekarek w Małopolsce. Jej przypadki przypominają opowieści "Z pamiętnika młodej lekarki. Emigranci to zresztą kolejna grupa, wśród której werbuje św. Rafał. Ściągają do Krakowa anestezjologów i chirurgów, którzy od 5-7 lat pracują w Szwecji. Poradzili sobie za granicą, nauczyli się innego podejścia do pacjenta, mieli czas na rozwój zawodowy. Pensje mają dostać porównywalne.

Św. Rafał to szpital całkowicie komercyjny. Za wszystkie usługi trzeba będzie płacić z własnej kieszeni lub z prywatnego ubezpieczenia. Zabiegi mają kosztować średnio 5-6 tys. zł. W tej cenie pacjent ma mieć zapewnione podstawowe badania i pobyt.

Zdaniem menedżerów szpitala to kwota, którą są w stanie zaakceptować nawet mniej zamożni pacjenci. Wśród potencjalnych klientów placówki zdania są podzielone. Jedni mówią, że to cena zaporowa. Inni kalkulują: - To teoretycznie dużo. Ale tyle można pożyczyć. Można uzbierać. Można zapłacić kartą kredytową i powoli spłacać.
żródło ...Gazeta Wyborcza


Post został pochwalony 0 razy
2008-02-20 Zobacz profil autora
Izabela11
Administrator
Administrator


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 1814
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

Post Koniec z brzydką twarzą?
Koniec z brzydką twarzą?

Na wygląd ludzkiej twarzy duży wpływ mają, oprócz genów, czynniki oddziałujące na zarodek w łonie matki - donoszą badacze z USA na łamach pisma Development.

- Nasze wyniki sugerują, że okres, w którym kształtują się rysy u zarodka, jest znacznie dłuższy niż do tej pory sądzili badacze. Ta plastyczność kształtującej się twarzy oznacza, z jednej strony, jej większą podatność na zmiany i urazy pod wpływem czynników zewnętrznych, a z drugiej - większe szanse na naprawę wszelkich wad już w macicy - wyjaśnia prowadząca badania prof. Jill Helms.

Badaczka podkreśla, że postęp w dziedzinie metod diagnozowania i terapii różnych schorzeń już w okresie zarodkowym, w macicy, jest tak duży, że w przyszłości takie interwencje medyczne powinny być zupełnie realne.
- Możliwość naprawy twarzy u zarodka w pierwszym trymestrze ciąży to tylko kwestia czasu - twierdzi badaczka.

Do tej pory wśród naukowców panowało przekonanie, że ostateczny kształt twarzy człowieka ustala się około 5 tygodnia życia zarodkowego.

Dzioby na czole
Naukowcy z University of California w San Francisco prowadzili badania na zarodkach kurzych i zarodkach przepiórek. Badacze pobierali tkanki od młodych zarodków przepiórek z tej części głowy, która u ludzi odpowiada górnej wardze, a u przepiórek jest miejscem powstawania dzioba. Przeszczepiali je następnie na czoło starszych zarodków kurzych.

Okazało się, że w odpowiedzi na przeszczepioną tkankę na czole kurcząt wyrosły dzioby. Jak podkreślają badacze, powstawały one mimo że zarodki kurze były starsze i teoretycznie przeszły okres formowania głowy. Te wyniki wskazują, że przeszczepiona tkanka wydała położonym pod nią komórkom "instrukcję" na temat rozwoju kości i chrząstki, które tworzą dziób. Za instrukcję służą w tym przypadku sygnały przekazywane przez białkowe czynniki wzrostu.

Według autorów, odkrycie na temat plastyczności tkanek, które biorą udział w powstawaniu twarzy, sugeruje, że pojedynczy szkodliwy czynnik środowiskowy może wywołać poważne defekty twarzy u zarodka. Pomoże to wyjaśnić, dlaczego u potomstwa kobiet, które nadużywają alkoholu w czasie ciąży, obserwuje się zniekształcenia twarzy.

Naprawią defekty?

Na podstawie uzyskanych wyników, badacze spekulują, że twarze zarodków ludzkich pozostają wrażliwe na działanie czynników zewnętrznych przez około 9 pierwszych tygodni ciąży, a być może nawet przez większość pierwszego trymestru ciąży. - Jeśli twarz zarodka w wieku 9 tygodni jest rzeczywiście podatna na zmiany, chirurdzy będą mieli większe szanse, by już w tym okresie naprawiać takie wady rozwojowe, jak rozszczep wargi czy rozszczep podniebienia. Może to zapobiec powstawaniu szpecących blizn i będzie związane z mniejszym cierpieniem - uważa prof.. Helms.

Jej zespół planuje teraz prowadzenie badań, które pozwolą zrozumieć udział różnych białkowych czynników wzrostu w rozwoju twarzoczaszki. - Być może w przyszłości można będzie naprawiać defekty twarzy podając odpowiednie czynniki wzrostu w okresie zarodkowym. Pozwoli to uniknąć stosowania metod chirurgicznych i zmniejszy odsetek dzieci, które rodzą się z deformacjami twarzy - konkludują badacze.


[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
2008-02-24 Zobacz profil autora
Izabela11
Administrator
Administrator


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 1814
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

Post
Robot rehabilituje twarz [link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
2008-03-12 Zobacz profil autora
Izabela11
Administrator
Administrator


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 1814
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

Post
Węgierska Górka: Dziewczynka dzięki bezinteresownej pomocy wraca do zdrowia
[link widoczny dla zalogowanych]

Nowa twarz. Polka jako pierwsza przeprowadzi przeszczep twarzy

[link widoczny dla zalogowanych]

Rekonstrukcja protetyczna nosa zewnętrznego na bazie środkowych wszczepów tytanowych
Uwaga - zdjęcia drastyczne
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
2008-03-15 Zobacz profil autora
Izabela11
Administrator
Administrator


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 1814
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

Post
Druga twarz, nowe życie
Wojciech Moskal
2006-03-31
Cytat:
Przez dwa lata zadawaliśmy sobie pytanie - czy przeszczep twarzy jest możliwy? Od trzech miesięcy wiemy, że tak. Drugą twarz, a zarazem nadzieję na nowe życie francuscy chirurdzy ofiarowali 38-letniej Isabelle Dinoire. Oto jej historia

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
2008-04-03 Zobacz profil autora
Izabela11
Administrator
Administrator


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 1814
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

Post
Cytat:
26.4.2008 POLSKA The Times
Nowe uszy, nosy i palce dla żołnierzy USA

Nowe nosy, uszy, palce, a nawet całe ręce i nogi będą produkowane seryjnie. Nie wkrótce czy w niedalekiej przyszłości, ale już teraz.


[link widoczny dla zalogowanych]

Cytat:
Potrafią zrobić język z kawałka uda, żuchwę z kości strzałkowej, tchawicę z tkanki ręki. Za tę ostatnią operację - jedną z pierwszych na świecie - zespół chirurgów rekonstrukcyjnych z Gliwic dostał właśnie nagrodę w Stanach Zjednoczonych


[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
2008-04-28 Zobacz profil autora
Izabela11
Administrator
Administrator


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 1814
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

Post Alergia na składowe implantów
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
2008-05-04 Zobacz profil autora
Izabela11
Administrator
Administrator


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 1814
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

Post Botoks może pomóc chorym noworodkom
Botoks może pomóc chorym noworodkom


Jad kiełbasiany, czyli popularny botoks pomaga noworodkom cierpiącym na rzadki zespół wad wrodzonych, tzw. zespół CHARGE, uniknąć tracheotomii - informują badacze z Kanady na łamach pisma "Archives of Otolaryngology".

Produkowany przez bakterie Clostridium botulinum, botoks (toksyna botulinowa, jad kiełbasiany) jest najlepiej znany jako środek wygładzający zmarszczki. Jest to zarazem jedna z najgroźniejszych naturalnych toksyn, jakie znamy. Jej działanie polega na blokowaniu aktywności nerwów i paraliżu mięśni. Nawet odrobina jadu kiełbasianego może sparaliżować ciało człowieka, a przede wszystkim poraża mięśnie biorące udział w oddychaniu, co prowadzi do uduszenia.

W ostatnich latach właściwości botoksu coraz częściej próbuje się wykorzystywać w medycynie, m.in. w leczeniu bólów migrenowych, nadmiernej potliwości, nietrzymania moczu, a nawet zeza.

Dzięki pracy dr. Sama Daniela ze Szpitala Dziecięcego w Montrealu (przy Centrum Zdrowia Uniwersytetu McGilla), okazuje się, że związek ten może również pomóc oddychać noworodkom z poważnymi wadami wrodzonymi - tzw. zespołem CHARGE.

Zespół CHARGE polega na współwystępowaniu grupy wad wrodzonych, które mogą dotyczyć różnych narządów i układów, m.in. układu nerwowego, serca, oczu, uszu, układu moczowo-płciowego i oddechowego (zarośnięcie nozdrzy tylnych łączących jamę nosową z gardłem). Towarzyszy mu opóźnienie rozwoju psychicznego i ruchowego. Zespół ten występuje rzadko, a w najpoważniejszej postaci może stanowić zagrożenie dla życia dziecka.

U dzieci z zespołem CHARGE mogą też występować zaburzenia w pracy ślinianek, które stają się nadaktywne i produkują nadmierne ilości śliny. Ta z kolei może dostawać się do płuc i powodować niedotlenienie, utratę przytomności i zgon.

Tak było w przypadku małego Franka (imię zmienione), który w wieku 2,5 miesiąca ciągle nie mógł oddychać samodzielnie i wydawało się, że jedynym ratunkiem dla niego jest tracheotomia, czyli wprowadzenie do tchawicy rurki, która pozwala uzyskać nową drogę oddechową, omijającą nos, gardło i krtań.

Widząc rozpacz rodziców chłopca, dr Daniel zaproponował - jako ostatnia deskę ratunku - eksperymentalną metodę leczenia, która polegała na wstrzyknięciu małej dawki botoksu do wszystkich ślinianek Franka. Nigdy wcześniej nie wykonano takiego zabiegu u tak małego dziecka, ale nie było innej szansy na to, by zapobiec wprowadzeniu mu na stałe rurki tracheostomijnej.

Dwa tygodnie po wstrzyknięciu toksyny, z krtani Franka z sukcesem usunięto rurkę intubacyjną. Obecnie 3-letni chłopiec może normalnie funkcjonować u boku swoich rodziców.

W przypadku Franka, działanie botoksu polegało na paraliżu nerwów pobudzających ślinianki do nadmiernej produkcji śliny. Dzięki temu przywrócono ją do normy. Wstrzykiwanie toksyny trzeba było powtarzać co 4-6 miesięcy przez 1,5 roku, dopóki ślinianki nie skurczyły się i nie przestały wytwarzać nadmiaru śliny.

Od tej pierwszej próby podjętej 5 lat temu, dr Daniel wykonał ponad 1000 wstrzyknięć botoksu u małych dzieci, w tym u 12 noworodków.

Jak podkreśla lekarz, metoda ta jest wyjątkowo skuteczna i jak dotąd nie zauważył, by wywoływała jakieś poważne skutki uboczne. "Botoks pomaga nam znacznie poprawiać życie naszych pacjentów" - konkluduje.

PAP - Nauka w Polsce, Joanna Morga / 2008-03-20

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
2008-07-15 Zobacz profil autora
Izabela11
Administrator
Administrator


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 1814
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

Post Pierwszy w USA przeszczep twarzy
Pierwszy w USA przeszczep twarzy

Pierwszego w USA prawie całkowitego przeszczepu twarzy dokonano w klinice w Cleveland - poinformowały władze szpitala.
Chirurg plastyczny dr Maria Siemionow, absolwentka poznańskiej Akademii Medycznej, zastąpiła blisko 80 proc. powierzchni twarzy pacjentki przeszczepem pochodzącym od martwej dawczyni. Operację przeprowadzono parę tygodni temu.

Tożsamości i wieku pacjentki nie ujawniono. Szpital udostępni więcej szczegółów podczas konferencji prasowej planowanej na środę.

Pierwszy przeszczep twarzy przeprowadzono we Francji trzy lata temu. Biorcą była kobieta, której twarz była zniekształcona po pogryzieniu przez psa. Dwu następnych operacji tego typu dokonano w Chinach, gdzie pacjentem był rolnik zaatakowany przez niedźwiedzia, i w Europie, gdzie biorca cierpiał na deformującą chorobę genetyczną.

Szpital w Cleveland nie poinformował o tym, jakiej natury uszkodzenia czy zniekształcenia twarzy pacjentki były przyczyną operacji.

Przeszczepy twarzy uznaje się za kontrowersyjne, ponieważ celem zabiegu jest poprawa wyglądu pacjenta, a nie ratowanie jego życia. Po operacji pacjent skazany jest na branie do końca życia leków immunosupresyjnych.

"Bardzo wiele zależy od tego, kto jest biorcą" i jak dramatyczna jest potrzeba przeszczepu - powiedział dr Bohdan Pomahac, chirurg z afiliowanego przy uniwersytecie Harvarda szpitala w Bostonie, który również ma zamiar przeprowadzać takie operacje. "Niektórzy pacjenci mogą ogromnie skorzystać dzięki takiej operacji" - dodaje Pomahac.

Ofiary poparzeń i poważnych urazów potrzebują takiej możliwości, ale "od strony etycznej jest to bardzo kontrowersyjne" - ocenił dr Jeffrey Guy, dyrektor centrum leczenia oparzeń przy Uniwersytecie Vanderbilt.

Problemem jest zrównoważenie dwu rodzajów medycznego ryzyka: konieczność zapobieżenia odrzuceniu przeszczepu, co wymaga podawania silnych leków immunosupresyjnych, z jednej strony, a z drugiej - zapobiegania infekcjom, których ryzyko zwiększa przyjmowanie takich leków.

Ryzyko odrzucenia towarzyszy każdej transplantacji, ponieważ organizm biorcy traktuje wszczepiony organ jako tkankę obcą.

Po transplantacji mogą się pojawić dwa typy komplikacji. Istnieje reakcja odrzucenia przeszczepu przez organizm biorcy oraz odwrotna reakcja, w której przeszczep zwraca się przeciw nowemu organizmowi - jest to tzw. choroba przeszczep przeciw gospodarzowi (ang. graft versus host disease).

Każda z tych reakcji może zagrażać życiu pacjenta. Mogą one nastąpić gwałtownie, w ciągu kilku dni lub tygodni po operacji lub przybrać postać chronicznego, powolnego odrzucania, które szkodzi zdrowiu biorcy.

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
2008-12-17 Zobacz profil autora
Izabela11
Administrator
Administrator


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 1814
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

Post Dostał nowe dłonie i twarz
Dostał nowe dłonie i twarz

Cytat:
2009-04-08 23:28:26, aktualizacja: 2009-04-08 23:28:26

30-letni Francuz, ofiara rozległego poparzenia, jako pierwszy człowiek na świecie podczas jednej sesji transplantacyjnej otrzymał nowe dłonie i twarz.
Podczas trwającej 30 godzin operacji przeprowadzonej przez czterdziestu lekarzy pracujących w dwóch zespołach francuscy chirurdzy z Henri Mondor Hospital w Créteil na przedmieściach Paryża dokonali symultanicznej transplantacji twarzy i obu dłoni. Francuzi jako pierwsi na świecie przeszczepili ręce w 1998 r., a twarz w 2005 r.

Jak poinformowała paryska służba zdrowia, zespołem chirurgów, którzy dokonali transplantacji twarzy, kierował prof. Laurent Lantiéri, a ekipą operującą dłonie Christian Dumontier.

Rzecznik paryskiego szpitala poinformował, że oprócz dłoni przeszczepionych powyżej nadgarstków pacjent otrzymał także nową górną część twarzy - w tym nos, powieki, czoło, uszy i skórę głowy.

Podczas wszystkich przeprowadzonych dotychczas transplantacji twarzy przeszczepiano tylko jej dolną część. Rzecznik wyjaśnił, że mężczyzna, którego poddano tak skomplikowanej operacji, doznał podczas wypadku w 2004 r. rozległych poparzeń, które "całkowicie uniemożliwiały mu prowadzenie życia towarzyskiego".

Prof. Lantiéri uznał operację za sukces, a ogólny stan pacjenta określił jako dobry. Mężczyzna spędzi dwa tygodnie na oddziale intensywnej terapii.

We Francji przeprowadzono cztery z sześciu przeszczepów twarzy na świecie, z czego trzy pod kierunkiem profesora Lantiéri. W ubiegłym miesiącu francuski chirurg dokonał transplantacji twarzy u 28-letniego mężczyzny, który uległ poważnemu wypadkowi podczas strzelania do rzutków.

- Już po kilku sekundach widać, jak twarz nabiera koloru - powiedział Lantiéri w wywiadzie, tuż po operacji. - Twarz, która była całkiem biała, robi się różowa. Kiedy się na to patrzy, jest w tym coś magicznego, to moment niezwykłej intensywności.

Pierwszej tego typu transplantacji poddała się 38-letnia Francuzka Isabelle Dinoire, której twarz rozszarpały jej własne psy. Kobieta dopiero po trzech latach przywykła do nowej twarzy i zaczęła ją traktować jak własną.

- Teraz to część mnie - powiedziała w niedawno udzielonym wywiadzie. - Mam wrażenie, że patrzę na coś ładnego. Pod tym względem jest znaczna poprawa, ale początki były bardzo trudne.
- Najtrudniej przyszło mi pogodzić się z tym, że mam obce usta. Nie były moje, wydawały mi się zbyt miękkie. To było odrażające. Dinoire powiedziała, że już w pełni odzyskała "normalne czucie" w nowej twarzy.

Pierwsza w świecie operacja przeszczepienia dłoni, którą na 48-letnim Nowozelandczyku Clincie Hallamie przeprowadził prof. Jean-Michel Dubernard, zakończyła się mniejszym sukcesem. Trzy lata po transplantacji pacjent stwierdził, że nie może przyzwyczaić się do nowej kończyny, i poprosił o jej usunięcie.

- Skłoniło nas to do ograniczenia transplantacji do pacjentów, którzy utracili obie dłonie. Przyspiesza to psychiczną i fizyczną akceptację przeszczepu - mówi prof. Dubernard.

Patrick Warnke, chirurg z niemieckiego Uniwersytetu w Kilonii, potępił "szum medialny" wokół transplantacji twarzy. - Obawiam się, że pacjenci nie uświadamiają sobie w pełni, co znaczy, że już do końca życia będą musieli zażywać leki - przypomniał.

Tłum. Lidia Rafa


[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
2009-04-10 Zobacz profil autora
Izabela11
Administrator
Administrator


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 1814
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

Post
Cytat:
Smutki moje wyniosę za drzwi

Patrzy niebieskim oczkiem, w którym dziecięca ciekawość walczy z zawstydzeniem

Operacja twarzoczaszki trwała 11 godzin. Operowały trzy zespoły chirurgów. Głównym celem było powstrzymanie dalszej deformacji głowy. Kości połączono więc nitami z tytanu. Chirurdzy przesunęli też linię oczodołów, wyrównali część czołową czaszki. Na stole operacyjnym leżała Oliwia – półtoraroczna dziewczynka, która przyszła na świat bez części kości twarzy.

Dalekie przedmieścia, dom z małym ogródkiem. Dziewczynka z ciemnymi włosami, przyciętymi na pazia, wyciąga rękę i mówi poważnie: – Jestem Oliwia Deska…

Patrzy niebieskim oczkiem, w którym dziecięca ciekawość walczy z zawstydzeniem obecnością obcego.

– Mała jest otwartym, inteligentnym i bardzo żywiołowym dzieckiem – chwali małą jej mama Monika. Dziewczynka urodziła się ze zdeformowaną twarzą. Fachowo nazywa się to przepukliną oponowo-mózgową. Prościej – dziewczynka nie miała części czoła, prawej zatoki nosowej, kości nosa. Jedno oko było bez powieki. Lekarze podejrzewali wcześniej zdeformowanie twarzoczaszki, ale nie aż takie.

– Córka urodziła się w zwykłym szpitalu – wspomina Monika. – A wymagała fachowej diagnostyki, dlatego w drugiej dobie jej życia rozdzielono nas. Zostałam w szpitalu w Częstochowie, a ją przetransportowano do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie-Prokocimiu…



Życie całej rodziny skupiło się wokół jedynaczki. Szpitale, neurochirurdzy, chirurdzy plastyczni i chirurdzy twarzoczaszki. Lekarze, którzy specjalizują się w trudnych przypadkach. Samotne szukanie dróg ratunku. Pionierskie metody leczenia, pionierskie operacje. Duże ryzyko przy każdej chirurgicznej ingerencji. W ciągu 1,5 roku życia Oliwia przeszła aż 5 poważnych operacji. Miesiące bólu, niepewności, oczekiwania, nadziei i tracenia jej. – Uświadomiliśmy sobie z czasem, że sami nie damy rady wyprowadzić Oliweńki z tej choroby... – opowiada tata Piotr.

Oliwka staje się podopieczną Fundacji "Zdążyć z Pomocą". Rodzice starają się też na własną rękę zainteresować sprawą córki rozmaite środowiska. Wreszcie udaje się pokazać dziewczynkę najlepszemu w Polsce plastykowi rekonstrukcyjnemu prof. Kazimierzowi Kobusowi – kierownikowi oddziału chirurgii plastycznej w Polanicy-Zdroju. Profesor ratuje Oliwce oko, rekonstruując częściowo powiekę. Oliwia w ocenie prof. Kobusa i innych lekarzy nadal wymaga kilkunastu operacji. Profesor jednak nie podejmuje się dalszego leczenia.

– Mamy wrażenie, że Bóg ma nas pod specjalnym nadzorem – opowiada babcia… – Spotykamy ludzi, którzy są jak drogowskazy na drodze. Radzą, pomagają, służą pomocą. Czasem, gdy mamy poczucie, że stoimy pod murem, zdarza się coś, co wskazuje kierunek…

Oliwka zajmuje miejsce po drugiej stronie stołu i znad jego krawędzi bacznie obserwuje dorosłych. – Neurolodzy mówią nam, że córka miała ogromne szczęście, że przy tej wadzie wrodzonej nie doszło do wodogłowia, nie ma padaczki, że dziewczynka mówi, słyszy, chodzi, nie ma problemów z emocjami.

Mała wolno okrąża stół i staje blisko mnie w pozycji na baczność. Czeka tylko na odpowiednią chwilę, by zacząć bezbłędnie recytować: – Kto ty jesteś? Polak mały…

– Oliwia jest w górnej granicy norm dla rozwoju intelektualnego, emocjonalnego, fizycznego, koordynacji ruchowej. Rozwój mowy prawidłowy... – ocenia neurolog, który opiekuje się dziewczynką.

– Chcemy oszczędzić córce cierpienia, jakie sprawi jej świat, gdy będzie musiała stawić mu czoła... Gdy zacznie się orientować, jak wygląda. Jeżeli nie pomożemy jej wyjść choćby częściowo z wad twarzy do momentu kontaktu z rówieśnikami w szkole, obawiam się, że Oliwię czeka wiele bólu i odciśnie się to nieodwracalnie na jej psychice – martwi się mama dziewczynki.

W Polsce nie ma lekarzy z doświadczeniem w tak dużej rekonstrukcji twarzy. Sprawa jest dodatkowo trudna, ponieważ czaszka dziecka rośnie i co kilka lat trzeba będzie dokonywać korekty np. nosa. Rodzice, Oliwki pokazali dokumentację medyczną światowej sławy chirurgom plastycznym i rekonstrukcyjnym. Dr. Davida Dunawaya (chirurga plastyka dziecięcego) z Londynu zainteresował chorobą Oliwki utalentowany częstochowski chirurg dr Paweł Zejler. Z nowojorskim uznanym chirurgiem plastykiem i neurochirurgiem prof. dr. Jamesem T. Goodrichem rodzice utrzymują kontakt przez neurochirurga z Katowic – dr. Marka Manderę. Dr Scott Bartlett z Filadelfii, chirurg plastyk rekonstrukcyjny dziecięcy, który współpracuje obecnie z Uniwersyteckim Szpitalem Dziecięcym w Krakowie-Prokocimiu, zgodził się w maju obejrzeć dziewczynkę.

Każdy z nich może zrekonstruować twarz Oliwii. Koszt operacji – bagatela – 100 tys. dolarów.

– Zebraliśmy niemal połowę tej kwoty. W ubiegłym roku udało się nam dotrzeć do serc wielu dobrych ludzi, którzy ofiarowali Oliwce 1 proc. ze swojego podatku – wyjaśnia tata Piotr. – Przyznam, że w tym roku liczymy na podobną solidarność... Bez tego wsparcia nic nie zrobimy…

Oliwka śpiewa, ma jasny dziecięcy głosik. Bieganie wokół stołu, taneczne popisy zakończone tupnięciem. – Patrzcie na mnie, patrzcie na mnie… – śmieje się. O takich dzieciach mawia się – urokliwe.

Monika od chwili urodzenia Oliwki nie pracuje. Piotr, z zawodu elektryk, jest więc jedynym żywicielem rodziny. Nieocenione wsparcie otrzymują od babci i krewnych.

– Powiem szczerze, marzymy o zapewnieniu córce najlepszej opieki medycznej. Modlimy się z całą rodziną i znajomymi od jej narodzenia o łaskę uzdrowienia główki i twarzy. Bóg zaś prowadzi nas swoimi ścieżkami. Wierzymy gorąco, że z Jego pomocą uda się wyleczyć Oliwię. Cały czas dziękujemy Bogu za to, co nam daje – za każdy jej uśmiech, widzące oczko, inteligencję, radosne usposobienie… Wierzymy, że choroba Oliwii ma jakiś cel, znany tylko Bogu... Zesłał nam cierpienie, to prawda, ale wierzymy, że jeśli do Niego mocno przylgniemy, powierzymy Mu nasze nieszczęście, to zaprowadzi nas do Światła – mówi Piotr.

– Nie pozwalamy sobie na zwątpienie i staramy się przekazywać tę wiarę każdemu spotkanemu podczas naszych szpitalnych peregrynacji cierpiącemu rodzicowi. Mamy nadzieję, że nasz przykład pomoże też im… – dodaje Monika.

Dajmy Oliwce nową twarz

Twój 1% podatku może odmienić los dziewczynki. Fundacja Dzieciom "Zdążyć z Pomocą", Oliwia Deska KRS 0000037904. Koniecznie dopisujemy imię i nazwisko dziecka!!!


źródło-- > [link widoczny dla zalogowanych]

Dziękujemy bardzo Ewie Fabisiak administratorowi forum [link widoczny dla zalogowanych] za wyszukanie art Smile


Post został pochwalony 0 razy
2009-04-20 Zobacz profil autora
Izabela11
Administrator
Administrator


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 1814
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

Post
Pacjentka po przeszczepie twarzy pokazała się publicznie

Ujawniono tożsamość kobiety, której po raz pierwszy w USA przeszczepiono twarz. Operację wykonał zespół chirurgów z kliniki w Cleveland w stanie Ohio pod kierownictwem profesor Marii Siemionow, polskiej lekarki pracującej w USA.


na stronie film i zdjęcia [link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
2009-05-07 Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    
Odpowiedz do tematu    Forum www.wadytwarzoczaszki.fora.pl Strona Główna » Czytelnia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do: 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.
Regulamin